Fotografie okraszone historią. Zobaczcie nowy projekt „Park Śląski zdjęciami pisany”

2019-01-04

Kamil Kulesza z zawodu jest informatykiem i grafikiem komputerowym. Jego wielką pasją jest jednak Park Śląski. Od 10 lat poznaje jego historię i fotografuje ulubione miejsca. Właśnie z tych zdjęć narodził się projekt „Park Śląski zdjęciami pisany”, który w zgrabny sposób łączy teraźniejszość z przeszłością.

– Skąd pomysł na nakładanie starych zdjęć na nowe? Co chce pan w ten sposób pokazać?
– Park Śląski to żywy organizm, który przez ponad sześć dekad diametralnie zmienił swoje oblicze. Sporo obiektów, które niegdyś istniały w parku, popadło już w niepamięć, jak np. dawna restauracja nad brzegiem dużego stawu, czy ośrodek PTTK. Chciałem to wszystko pokazać głównie moim znajomym spoza regionu, którzy tak naprawdę nie wiedzieli, jak bardzo wyjątkowym miejscem na mapie województwa śląskiego jest Park Śląski i jak się zmienił przez ostatnie dekady. Jakiś czas temu kupiłem sobie lepszy sprzęt do robienia zdjęć, mam też większą wiedzę na temat ich obróbki i samego parku niż kilka lat temu. Postanowiłem, że wrócę do tematu porównywania zdjęć starych z nowymi, ale z tą różnicą, że będę kadry nakładał na siebie, a gotowe zdjęcia wrzucał do internetu, aby dotrzeć nie tylko do znajomych, ale do znacznie większej ilości osób, którym pokażę w ten sposób, jak bardzo wielopokoleniowy jest nasz park i co go wyróżnia na tle innych. I to zadziałało.

– Jak to wygląda od strony technicznej? Szuka pan dokładnie tych samych alejek i kadrów?
– Technicznie są to bardzo trudne zdjęcia do wykonania. Aby uzyskać stuprocentowy efekt, zdjęcia muszą być zrobione w możliwie tym samym kadrze, co ich archiwalny pierwowzór. Nie jest to zadanie łatwe. Większość kadrów jest już zarośnięta, jak np. widok na Planetarium Śląskie z al. Gwiazd. Kiedyś Planetarium Śląskie dominowało w krajobrazie parku, dziś dominację przejęła natura, odkrywając niektóre obiekty jedynie późną jesienią i zimą. Dlatego do takiego zdjęcia staram się przygotować jak najlepiej. Dzielę to na trzy etapy: pierwszy przygotowawczy, w którym dokładnie analizuję konkretne zdjęcie. To pozwala mi szybciej odnaleźć dane miejsce i kadr. Dopiero wówczas przechodzę do drugiego etapu, czyli wykonania fotografii z odpowiednimi ustawieniami. Czasami muszę robić kilkadziesiąt zdjęć z różnymi ustawieniami, aby być pewnym, że ujęcie będzie jak najbardziej zbliżone do pierwowzoru. Pozwala to czasem skrócić czas pracy nad postprodukcją, która jest trzecim etapem. Wówczas, za pomocą programu do obróbki, nakładam dwa kadry na siebie, nanosząc przy tym konieczne poprawki.

– Kiedy łączy pan te fotografie, co pana najbardziej zaskakuje?
– Przyroda i to, jak szybko park potrafił „urosnąć” od sadzonek w las. Na takich zdjęciach szczególnie widać ten kontrast. Uważam, że Park Śląski jest tajemniczy. Ostatnio, przeglądając archiwalne zdjęcia, zauważyłem, że ogródek meteo przy Planetarium Śląskim, pierwotnie znajdował się w innym miejscu niż obecnie. To jest naprawdę fascynujące! Oczywiście mam więcej takich odkryć na swoim koncie.

– W pana archiwum jest też mnóstwo innych zdjęć parku. Czy określenie parkofil w pana przypadku jest adekwatne?
– Przy Parku Śląskim mieszkam od urodzenia, tu stawiałem pierwsze kroki, uczyłem się jazdy na rowerze, rolkach czy też zimą zjeżdżałem na sankach z górki nieopodal ulicy Złotej lub al. Gwiazd. Jeśli spędzałem wakacje w mieście, to nie było dnia, abym nie poszedł do parku. Nie wyobrażam sobie aglomeracji katowickiej bez tego miejsca, tak jak nie wyobrażam sobie Katowic bez Spodka. Park Śląski zawsze jest dla mnie przykładem i o nim mogę rozmawiać godzinami. O tym najlepiej chyba wiedzą moi znajomi, których już czasami irytują rozmowy na ten temat. Ja na to nic nie poradzę. Miałem to szczęście, że poznałem smak parku z kultową Falą, kolejką szynową, kolejką linową, kursującą na wszystkich trzech odcinkach, czy też statkami pływającymi po dużym stawie przy Przystani i Wesołym Miasteczku…

– Park stoi przed ogromną szansą na złapanie drugiego oddechu, m.in. dzięki sporemu dofinansowaniu z Unii Europejskiej. Jaki park chciałby pan zobaczyć za siedem lat?
– Oczywiście, że chciałbym zobaczyć park taki, jaki był za generała Ziętka. Lecz to raczej nierealne. Skoro mamy już szansę choć trochę przywrócić mu dawny blask, to najchętniej widziałbym go z jeszcze większą ilością zieleni, odrestaurowanym „Kapeluszem”, kolejką wąskotorową, która jeździ po całej trasie, kolejką linową, która w wygodny i szybki sposób pozwoli mi dotrzeć do Planetarium czy może nawet z jakimś stateczkiem na Dużym Stawie. Jedno jest pewne, podczas rewitalizacji należy pamiętać o historii naszego parku, bo bez historii nie możemy mówić o przyszłości.

Czytaj również

Unsere Website verwendet Cookies, m.in. zu statistischen Zwecken. Wenn Sie nicht möchten, dass sie auf Ihrer Festplatte gespeichert werden, ändern Sie die Einstellungen Ihres Browsers. Mehr zum Thema...